...TYLKO W KTÓRĄ KONSOLĘ TRAFIĆ...??? |
W dzisiejszej retro odsłonie
opowiem Wam o produkcji w której zlepek kilku ruchomych pikseli tylko burzył poukładane w wirtualnym porządku obiekty ale potrafił przyssać do ekranu na długie
tygodnie! Zapraszam!
Kiedyś uderzyłem ze znajomymi do jednego z lokali w Bielsku. Może nie byłoby dla mnie w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że w tym rozrywkowym miejscu znajdował się sportowy obiekt w którym olbrzymie, lekko wyprofilowane kule toczyły się po torze z nieuchwytną częstotliwością, wytwarzając przy tym tyle hałasu, że klienci wśród tytoniowego dymu i głośnej muzyki co chwilę spoglądali na tor. Zwłaszcza gdy kule efektownie rozbijały poustawiane w szyku kręgle a huk niemiłosiernie windował decybele ku górze!
Pełny bus oznaczał, że pora już wyruszyć na nocne imprezowanie. Po dotarciu do celu i zaopatrzeniu się
w odpowiednie obuwie, nietypowa zabawa i ostra rywalizacja z zastrzykiem nieopisanej adrenaliny dała mi kilogramy frajdy. O ile pierwsze zetknięcie z prawdziwymi, kręglowymi ścieżkami opowiedziało mi brutalną prawdę o mojej lichej sile antycypacji i kiepskiej technice manualno – użytkowej tak z czasem kończyłem kręglowe zmagania na jednej z czołowych lokat, heh.
Jednak w porównaniu do rzeczywistości, szmat czasu wstecz na wirtualnej kręgielni turlająca się masa tworzyła o wiele potężniejszy zgiełk. Zerkając na video materiał lepiej zatkajcie sobie uszy, hehe!
Zapowiadał
się kolejny wakacyjny poranek pełen burzy emocji w teksturowanych
światach, ukrytych w 21 calowym ekranie. Tego dnia
wyjątkowo wcześnie złożyłem posłanie i zameldowałem się u kumpla. Tylne
wejście do domu sąsiada najczęściej stało otworem, także już po chwili
pokonywałem strome i wąskie schody w jego piwnicy do murów której
dochodziły przytłumione dźwięki wydobywające się z nabytego niedawno Atari 2600.
Kumpel konsumował śniadanie i tak samo jak ja kiedy
tylko opuścił go sen, nie mógł uwolnić myśli od niewielkiej skrzynki,
którą okupowaliśmy zwykle do późnych godzin popołudniowych. Kiedy
wracałem pod wieczór do domu nie raz obrywało mi się za to, że nie
zameldowałem się na obiedzie, hah, to były czasy!
Kolega przeskakiwał uważnie przyciskiem próbując
znaleźć tytuł, który tego ranka aktywuje nam miodną gimnastykę palców.
Los zrządził, że akurat zatrzymał obraz na produkcji z 1978 roku ze stajni Atari.
Mowa o grze Bowling, która
oferowała czarującą zabawę przede wszystkim w duecie! Znajdowaliśmy
się
w kręgielni na jednym, szerokim i długim torze. Dzierżyliśmy w dłoniach kanciastą formę imitującą kulę do zabawy w kręgle. Jak nie trudno się domyślić nasze zadanie polegało na uzyskaniu jak najwyższej zdobyczy punktowej dzięki zbiciu jak największej ilości pikseli. To znaczy miałem na myśli rzecz jasna kręgle, które ustawione były na wzór bilardowych bil jeszcze przed rozpoczęciem zmagań przy stole.
w kręgielni na jednym, szerokim i długim torze. Dzierżyliśmy w dłoniach kanciastą formę imitującą kulę do zabawy w kręgle. Jak nie trudno się domyślić nasze zadanie polegało na uzyskaniu jak najwyższej zdobyczy punktowej dzięki zbiciu jak największej ilości pikseli. To znaczy miałem na myśli rzecz jasna kręgle, które ustawione były na wzór bilardowych bil jeszcze przed rozpoczęciem zmagań przy stole.
Zawodnikiem poruszaliśmy z góry na dół w
linii prostej. Kiedy obraliśmy odpowiednią dla nas wysokość,
wprowadzaliśmy bryłę w ruch. Notabene ona w ogóle się nie kręciła ale
taki często jest urok opisywanych przeze mnie, leciwych już dziś
tytułów. W tamtym okresie wydawało się nam, że wszystko odbywa się
z dopracowaniem każdego, nawet najmniejszego szczegółu i najczęściej zachwytom nad danym elementem nie było końca. Tak na marginesie, głowie zawodnika po odcięciu nosa bliżej by było do wiarygodniejszego odwzorowania obracającej się kuli, haha!
z dopracowaniem każdego, nawet najmniejszego szczegółu i najczęściej zachwytom nad danym elementem nie było końca. Tak na marginesie, głowie zawodnika po odcięciu nosa bliżej by było do wiarygodniejszego odwzorowania obracającej się kuli, haha!
Obranie
ustalonego przez użytkownika poziomu było tylko jednym z dwóch
elementów istotnych w całej tej „kręglowej” układance. O wiele większe
znaczenie i wręcz kluczowe miał aspekt, który obecnie wydaje się wręcz
absurdalny i komiczny. Mianowicie mam na myśli moment w którym tocząca
się kula znajduje się tuż przed stojącymi szykownie kręglami. I nie
było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie możliwość sterowania
wprawionym przez nas w ruch, turlającym się obiektem! Kula podczas
wpadnięcia z impetem
w gąszcz poukładanych celów, starała się skutecznie je postrącać, poprzez nasze efektywne kierowanie!!!
w gąszcz poukładanych celów, starała się skutecznie je postrącać, poprzez nasze efektywne kierowanie!!!
Wbrew pozorom dające zdobycz punktową, skuteczne
naprowadzanie niewyprofilowanej kuli wcale do prostych czynności nie
należało. Głównie ze względu na to, że sportowiec nie miał czasu aby
przemyśleć lub zmienić w trakcie przyjętą taktykę. Zmuszeni byliśmy do podjęcia błyskawicznej decyzji
bo już po chwili było za późno a obiekt turlał się w stronę gracza. W
żadnym wypadku nie neguje takiego pomysłu, ponieważ dzięki jego
implementacji rozgrywka gigantycznie zyskiwała na widowiskowości! Taki
zabieg powodował kolosalny przypływ adrenaliny a klimat dosłownie zalewał sąsiada piwnicę, hihi!
Moment wypuszczenia kuli z rąk aktywował gwałtowne ożywienie sportowca i wyjątkowo urokliwą sesję montion capture! Kurcze,
pamiętam jak podniecaliśmy się ze znajomym właśnie tą animacją! W
przypadku perfekcyjnego zburzenia kręgli atleta specyficznie skakał i
cieszył się z osiągniętego rezultatu przy akompaniamencie donośnych i
poniekąd drażniących melodii. Zdecydowanie mniej denerwujące dźwięki wydobywały się
podczas przewracania naszego celu.
Ilość
strąconych obiektów wpływała na stosownie przedstawiany po każdej
kolejce grafik.
Produkcja z kręglarzem w roli głównej hulała niezwykle solidnie i o przycięciach animacji raczej mowy nie było. W tytule w którym precyzja odgrywała newralgiczną rolę, utrata klatek zniszczyła by ten kawał solidnego softu. Cała lokacja przedstawiona była w raczej stonowanej kolorystyce z elementami jaskrawych barw, pozwalającymi na pozytywny odbiór kręgielni.
Produkcja z kręglarzem w roli głównej hulała niezwykle solidnie i o przycięciach animacji raczej mowy nie było. W tytule w którym precyzja odgrywała newralgiczną rolę, utrata klatek zniszczyła by ten kawał solidnego softu. Cała lokacja przedstawiona była w raczej stonowanej kolorystyce z elementami jaskrawych barw, pozwalającymi na pozytywny odbiór kręgielni.
Zapewne dla większości graczy młodego pokolenia jest to teraz niepojęte, że statyczna i co by tu nie mówić - wyjątkowo uboga lokacja, ponad dwadzieścia lat temu tętniła życiem i sportową rywalizacją na najwyższym, wirtualnym poziomie!
Skłamałbym pisząc, że Bowling z 1978 roku był tytułem, który zatrzasnął mnie na wieki w cyfrowej kręgielni. Nie
mniej jednak na pewno jest to kod, który wręcz idealnie wplótł się w
kilkugodzinne przerwy, pomiędzy częściej ogrywanymi przeze mnie
produkcjami co oczywiście w żadnym stopniu nie umniejsza oryginalności i miodności dzieła Atari!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz