piątek, 16 sierpnia 2013

Przeżyjmy to jeszcze raz! London 2012: The Official Video Game of the Olympic Games

Moskiewskie Mistrzostwa Świata w Lekkiej Atletyce ruszyły już z kopyta. Jest zatem idealny moment aby przypomnieć sobie zeszłoroczną produkcję, która w ogromnym stopniu nawiązuje do tegorocznych zmagań na rosyjskiej ziemi. Jesteście ciekawi jak prezentuje się kawał softu od Segi, który podczas londyńskiej olimpiady zdeklasował stawkę, osiągając wtedy najwyższą sprzedaż na wyspach? Zatem odpalam mojego xboxa 360 i zapraszam na sportowe areny!


Mieliśmy okazję cieszyć się medalem z najcenniejszego kruszcu dla Polski w rzucie młotem ale na podsumowanie tej dużej imprezy u naszych wschodnich sąsiadów przyjdzie jeszcze pora.
W tym artykule, generalna ocena, wrażenia i przemyślenia również dotyczą Igrzysk ale tych ukrytych za telewizyjnym szkłem. Naskrobałem dla Was recenzję Olimpiady, bardzo rzetelnie i solidnie ogranej i pieszczącej moje paluchy przez cały okres londyńskich zmagań. Start!

Tradycyjnie autorzy przygotowali dla nas masę konkurencji wchodzących w program londyńskiego turnieju. Wylały one ze mnie litry potu i „wymasterowały" dłonie na sam szczyt manualnego szaleństwa, czego efektem był kojąco wpadający w ucho, Mazurek Dąbrowskiego. Oto i one:

Łucznictwo
Napinanie cięciwy i pakowanie strzałami w tarcze, wiąże się z niezwykłą precyzją z uwzględnieniem najistotniejszej kwestii, a mianowicie siły wiatru. Łucznik posiada ograniczoną ilość czasu aby oddać trzy strzały w kilku kolejkach. Jeżeli moc żywiołu jest dla zawodnika zbyt mocna i uderza pod trudnym do okiełznania kątem, możemy tą chwilę przeczekać i liczyć na korzystniejszy podmuch. Trafianie poniżej 9 punktów frustruje a zdobycie samego serca koła doprowadza do ekstazy. Opcja dostępna w dwóch wariacjach. W kolejnej odmianie polega na tym samym, tylko, że gracz ma do czynienia z bonusami w postaci na przykład strzelania do upływającego czasu. Użytkownicy mogą skorzystać również z możliwości sensora Kinect. Podczas ruchowych zmagań, zapewne ogarnie Was łukowa fascynacja. Ta dyscyplina w połączeniu z Kinectem, naprawdę jest świetnie rozwiązana ale nie pozbawiona lekkich wpadek. Jeśli London 2012 The Official Game, byłby jedną z launch titles przy starcie sensora na rynku, produkcja była by swego rodzaju przełomem. Teraz wiadomo, tytułów wykorzystujących ten bajer jest w sklepach całe zatrzęsienie. Jeśli chodzi o produkcje traktujące stricte o oficjalnych Igrzyskach to o takim przełomie mówić już można.

Sprzyjający wiatr więc strzelam!

Strzelanie z pistoletu szybkostrzelnego na 25 m
Tutaj tak samo jak w łucznictwie, najważniejszym aspektem jest celność ale w połączeniu z błyskawicznie połykającym sekundy czasem! Poprzez umykający zegar, rozgrywka jest piorunująco dynamiczna i miodna! Nie mamy praktycznie ani chwili aby dobrze pocelować. Siła spokoju i opanowanie to jeden z wymiarów sukcesu. W tej dyscyplinie łatwo zgubić rytm a prowadzenie najczęściej zmienia się jak w kalejdoskopie. 

A mam cię!

Strzelanie do rzutków
Otwarta przestrzeń i sunące ospale po sklepieniu bielusieńkie chmury, pozwalają na moment odetchnąć i złapać świeżego tlenu. Kiedy chwilowo odreagujemy, potem liczy się precyzja i trzymanie nerwów w cuglach, żeby za wcześnie nie pociągnąć za spust. Rzutki wylatują solowo lub jedna po drugiej. Mamy wystarczająco dużo czasu aby dokładnie wystrzelić. 

Gdzie te kaczki?

Bieg na dystansie 100, 200 i 400 metrów
W konkurencjach biegowych o dziwo nie liczy się jak najszybsze naparzanie w guziki. Podstawą zajęcia miejsca na podium w biegu na 100 metrów jest wyczucie wystartowania z bloków oraz prawidłowego timingu biegu i utrzymania poziomu kondycji zawodnika w jak najwyższej skali. Nie możemy zapominać także o bardzo ważnym patencie, mianowicie widowiskowego wpadania na linię mety. Kiedy na ostatnich centymetrach jest tłoczno, nachylenie ciała odgrywa wtedy pierwszoplanową rolę. W blokach olbrzymia gra nerwów, aby nie spowodować falstartu. Poza tym w biegu na 400 metrowym odcinku, musimy pamiętać o dodatkowym pasku wytrzymałości naszego biegacza. Sprytne dozowanie mocy i manewrowanie siłami poskutkuje medalem. Kiedy zrobimy jeden falstart nie zostajemy objęci dyskwalifikacją tylko konsola pozostawia playera na dłużej w blokach. Pomysłowy patent. Dla odmiany, Kinect także oferuje wciągającą zabawę przy poruszaniu górną partią kończyn. 

Meta!

Bieg na 110 metrów przez płotki
Mechanizm potyczki na bieżni jest identyczny jak w biegu stu metrowym z tą różnicą jednak, że przede wszystkim, trafnie obliczone wybicia się w górę przed porozstawianymi płotkami, dają efekt w postaci płynnego biegu i czołowej lokaty. Strącenie zaledwie kilku płotków sprawia, ze medalowe plany legną w gruzach. Na Kinekcie płotkarstwo wypada chyba nieco lepiej i ciekawiej, aniżeli zwykły, krótki bieg. 

Strącamy?

Rzut dyskiem
Gałkami konstruujemy zamach i przygotowujemy się do obrotu, ściskając w dłoni dysk, który przynajmniej na początku przygody z tym sportem, ląduje na okalającej rozbieg siatce. Kiedy jednak opanujemy moment wyrzutu, rozgrywka zaczyna nabierać tempa. I właśnie dwie kluczowe sprawy w rzucie dyskiem, oscylują wokół doprowadzenia do zaadresowania dysku poza obręb ogrodzenia i wybraniu najdogodniejszego kąta podczas wypuszczenia obiektu z ręki. 

Chen daleko w olimpijski płomień!

Pchnięcie kulą
Tomasz Majewski? Czemu nie. Początkowy, szybki rozpęd pozwoli nam na pozytywną pozycję wyjściową. Jednak na pierwszy plan wysuwa się wybór właściwego kąta przy pozbyciu się kuli. Ale w połączeniu ze startowym impetem, daje ostatecznie mieszankę medalową. Oblookajcie potężny gameplay, który dla Was zmontowaliśmy! Jedna z sesji pchnięcia kulą, spokojnie mogłaby startować do miana najbardziej zabawnego filmu roku! Cha cha!

Za ciężka!
  

Rzut oszczepem
Bierzemy dynamiczny rozbieg ale bez przesady. Oszczepnik musi pamiętać o tym, żeby nie spalić swojego pieczołowicie przygotowywanego rzutu. Po umiarkowanym i z wyczuciem wykonanym rozpędzie, przychodzi czas na odchylenie gałki w tył, żeby zabrać jak najszerszy zamach. Potem właściwy kąt wyrzutu, pozwala szybować oszczepowi wysoko i lądować na przyzwoitej odległości. Pole do rozbiegu jest dość długie ale kiedy zawodnik mocno się rozpędzi, nawet po rzuceniu już sprzętem, niezwykle ciężko jest wyhamować, poprzez co często palimy rzut. Sesje oszczepnicze z Kinectem to wir przygody na naprawdę dobrym poziomie.

Podpalamy oszczep!

Skok wzwyż
Umiejętnie zbalansowany rozbieg to pierwszy segment i podwaliny pod cały mechanizm skoku wzwyż. Następne zadanie polega na obraniu właściwego stopnia nachylenia gałki ale w najdogodniejszym dla skoczka momencie. Jeśli wydaje Wam się, że wszystko już zagrało, nic bardziej mylnego. Kiedy zawiśniemy w powietrzu, trzeba sumiennie wykorzystać i aktywować ostatnią część tej skomplikowanej poniekąd układanki. Mam na myśli właściwe odgięcie nóg w celu zapobiegnięcia strącenia tyczki. Konkurencja w której chwila nieuwagi doprowadza do nieoczekiwanego wypadnięcia z rytmu.

Materac podłożony?

Skok w dal
Skok do piasku to również biegowe rozbujanie się ale w większym tempie, jednak nie za dużym, co by skoczek nie stracił mocy i nie spalił skoku. Solidnie obrany kąt przy wcześniejszym i umiejętnym odchyleniu gałki kontrolera, wieńczy sukces. 

Lecę bo chcę!

Trójskok
Uważny rozpęd na rozbiegu a potem już tylko to co najistotniejsze, czyli właściwie kliknięty kąt i otrzepujemy się na końcowej granicy piasku. Koncentracja przy wychylaniu gałki to złoty środek, przy czym głównie podczas pierwszego wybicia, nie omija trójskoczka maksymalne skupienie. Wiadomo, spalone odbicie, nawet podczas dobrych kolejnych, skutkuje ujemnie.

Spalony!

Pływanie na dystansie 50 i 100 metrów różnymi stylami
Na pływalni olimpijskiej bez wyrachowanego timingu, możemy iść od razu pod prysznic. Szkoda wskakiwać do wody, hehe. W zależności od pływackiego stylu, wychylamy gałki w różnych, czasowych odstępach. Nabierzcie sporo tlenu w płuca bo łatwo wpaść w hipnozę rytmu a zaraz szybko się pomylić. Jeśli dystans jest dłuższy, bardzo istotne znaczenie mają nasze pływackie nawroty na których można wypaść z taktu i stracić masę cennych sekund, najczęściej na wagę złota. 

Mokra ta woda...

Skoki do wody z 3 i z 10 metrowej wieży
Znacie dobrze klawisze swoich kontrolerów? Jeśli nie, to dobrze je sobie musicie przyswoić. Bowiem wpadanie z różnych wysokości do wody, oferuje najczęściej wybitnie wygórowaną gimnastykę naszych palców, połączoną z niezwykle istotnym wyczuciem momentu wcisku. Sprawdzian manualnych możliwości i test koncentracji.

Plummm

Skoki na trampolinie
Teoretycznie zabawa polega na podobnych mechanizmach jak w skokach na krytej pływalni, tylko wizualny odbiór jak wiadomo jest nieco inny.

Stan nieważkości?

Skoki na ścieżce
Pamiętacie Leszka Blanika? Również i Wy, możecie wcielić się w mistrza gimnastyki sportowej. Najpierw odpowiedni rozbieg, wklepanie właściwego klawisza na koźle i powietrzne, ultra dynamiczne ewolucje przycisków, związane z jakże ważnym, spokojnym wylądowaniem na materacu. Lądowanie, które akurat w przypadku naszego gameplay'u, kończyło się lekkim kalectwem, hehe.

A gdzie Leszek Blanik?

Kolarstwo torowe
Zabieg z rozłożeniem rowerowych sił, podobny do biegu na 400 metrów. Z tym, że oprócz dwóch pasków, mocy i staminy, staramy się odpoczywać na zakrętach, przepychać na torze i wywalczyć cenne miejsce przy środkowej jego krawędzi. Wyścig jest nieoczekiwanie wykańczający i zarazem tak krótki, że jeśli od początku nie zaczniemy kombinować taktycznie rowerem, zapomnijmy o dobrej lokacie. Na sensorze, potyczka na torze to lawina niezwykle pozytywnych emocji.

W końcu meta!

Podnoszenie ciężarów
Zapytajcie Adriana Zielińskiego jak to się najlepiej robi, hehe. W tej najcięższej konkurencji stajemy na pomoście i podnosimy kilogramy ku górze. Zbytnia pewność siebie, łatwo może nas zgubić i zdziwimy się kiedy nawet nie podniesiemy pokaźnego ciężaru. Trzeba na zimno ocenić sytuację i nasze predyspozycje. Po pierwsze, nieuchwytna szybkość. Potem podnosimy sztangę – precyzja. W końcowej fazie tylko prędkość i prędkość w męczeniu klawiszy, aby utrzymać prawidłową wysokość. Tutaj jednak na potrzeby gry, odwzorowanie prawdziwych, sztangowych zmagań spaprano maksymalnie ale patrząc przez pryzmat grywalności jest ekstra. 

Pora puszczać!

Slalom kajakowy K1
Spływ kajakowy bez zaciśniętych mocno zębów, efektu Wam nie przyniesie. Potworna walka z wodnym żywiołem jest tu odwzorowana z niesamowitym pietyzmem a zmącone fale aż pryskają nam po spoconych licach. Nie raz przeklniecie pod nosem. Zaliczanie kolejnych bramek to chirurgiczna precyzja i złota cierpliwość. Do tego jeszcze potężna dawka mocy w wiośle, gdy musimy przyśpieszyć swój kajak. Niezwykle wykańczająca i frustrująca na „hardzie” pozycja. 
 
Dobra, wychodzę. Za ostry spływ!

Wioślarstwo
Rowerzyści uganiający się za pędzącymi wioślarzami to niebywale urzekający, wizualny aspekt. Tylnymi przyciskami uderzamy gwałtownie o taflę jeziora. Wdrożenie paska wytrzymałości, pozwala zwiększyć moc bicia wiosłami. Odpowiednie wyczucie i opanowanie to istotna kwestia podczas zmagań na akwenie. Frapująca dyscyplina, zwłaszcza po emocjonujących wyścigach w Londynie, gdzie nasza dwójka wyłowiła nam z wody brązowy medal! Osobiście jakoś nie potrafię dorównać pozostałym wioślarzom i przypływam w ogonie stawki. 

Kto wyłowi złoto?

Gry zespołowe
Jedną z zaimplementowanych gier zespołowych jest siatkówka plażowa, której nie powstydziliby się nawet Fijałek i Prudel. Ja już wziąłem olimpijski odwet, ogrywając na piasku Brazylijczyków, hehe. Cała esencja pod siatką to tylko odpowiedni timing i przewidywalność w ustawieniu na boisku. Ogólnie rzecz biorąc - antycypacja. Precyzyjne wyczucie ma kolosalne znaczenie, głównie w odbiorze, bloku i ścinaniu piłki, gdzie dodatkowo pojawia się celownik jak podczas serwu. Mniejsze natomiast podczas wystawki. Na replayach nie raz odniosłem wrażenie, że odbiór rywali jest nieco przekłamany ale i tak jest to naprawdę kawałek dobrej siatkówki! Siatkarskie batalie na Kinekcie spowodują, że piach zalęgnie wam w oczach!
 
Na trzy!

Tenis stołowy to ostatnia z przygotowanych przez autorów konkurencja. Meritum stołowej zabawy to puszczanie podkręcanych, fabrycznych piłek aby zmylić i zaskoczyć rywala po drugiej stronie siatki. Jeżeli wykażemy się wyjątkowym sprytem i niebanalną inwencją w podcinaniu piłeczki, dodając do tego idealne ustawienie zawodnika i paletki oraz trafny moment uderzenia, otrzymamy masakrycznie efektowny i efektywny punkt. Na sensorze - miód.

Fabryczna piłka!

Co jeszcze?
Oprócz tego, autorzy pozwalają nam grać w teamie i na łączach. Wybór trzech poziomów trudności sprawia, że głównie na najwyższym jego stopniu, zdobycie choćby brązowego medalu czy pobicie rekordu świata, daje wysokie ukontentowanie, a hymn narodowy dobywający się z głośników donośnie rozlega na obiekcie i wspaniale pieści uszy. Biorąc udział w igrzyskach na "hardzie", dopiero wtedy odczuwamy emocje najbliższe prawdziwym zmaganiom. Wtedy bowiem gra rzuca Nas na wszystkie możliwe areny dostępne w grze, począwszy od strzelnicy a na kajakowym zalewie skończywszy. Turnieje trwają wtedy odpowiednią ilość wirtualnych dni. Chociaż i tak niektóre dyscypliny, jak siatkówka plażowa czy tenis stołowy, już na potrzeby gry, zostały stworzone aby zdobyć do zwycięstwa zaledwie kilka punktów. Nieporozumieniem jest natomiast brak skoku o tyczce! Totalna ujma w tej kwestii, choćby z racji dostępności tej dyscypliny choćby na Commodore 64 lub np. w ogrywanym przeze mnie niemiłosiernie - Sydney 2000. 


I już tylko Mazurek Dąbrowskiego...

Po nieudanym starcie, mamy jeszcze nie jedną ale ograniczoną możliwość ponownego odtworzenia biegu czy skoku, którą zdobywamy kiedy często stajemy na pudle. Nie raz zdarzy się, że ku naszemu zdziwieniu, zaskakująco łatwo wpadnie nam złoto do kolekcji, a nie raz wymiękniemy w zmaganiach, jeszcze w eliminacjach do turnieju głównego. To, co najbardziej motywuje do walki to końcowa klasyfikacja, której jednak odzwierciedlenie dalekie jest od realizmu. Mimo to, wspinanie się po szczeblach medalowej hierarchii tworzy fantastyczny klimat i zaciętą rywalizację. 

Muzyka pozytywnie przygrywa w tle, dodając kolorytu i dobrze wkomponowuje się w całość. 
Z pewnością nie przeszkadza i buduje dobry odbiór tego tytułu. Komentator także pozytywnie daje upust swoim emocjom w zależności od poziomu sytuacji i sportowego poziomu. Niestety nie miałem okazji przetestować gry na "mówach" ani w jakości 3D. Jeśli jednak nadarzy się ku temu okazja to z pewnością Was o tym poinformuję. Po ograniu jednak całej produkcji są to w zasadzie już mało istotne aspekty.

Foto finisz!
Spodziewajcie się też kilku bonusów, takich jak na przykład złoty dysk. Customizacja sportowców również warta jest wyartykułowania, mimo iż paleta zmian jaką gracze mogą wykorzystać w tym trybie jest mocno uboga. Jesteście ciekawi jak zachowują się zawodnicy, którzy pobiją rekord personalny, olimpijski bądź rekord świata? W zaprezentowanym przez nas obszernym gameplayu takiego widoku nie uświadczycie, ponieważ tak wyżyłowaliśmy z kumplami rekordy, że nie ma teraz lekko aby tak z marszu wyśrubować coś lepszego. Pozostawiam zatem okiełznanie tych smaczków Wam - Drodzy Czytelnicy, hehe. 

Nie za wysoko?

Wizualnie jest dobrze a momentami nawet bardzo. Widok z lotu ptaka na stadion daje radę. Postacie wprawione w ruch, zazwyczaj cieszą oczy, przede wszystkim w mniej popularnych konkurencjach w których wygimnastykowane ciało to podstawa. Napięte mięśnie sportowców, grymasy twarzy czy głównie widok nabrzmiałych żył to globalna, cyfrowa liga. Zaskakująco dobrze, wręcz z pietyzmem wymodelowani kibice, ultra realistyczne niebo, czy spienione fale, kapitalnie potęgują klimat. Graficznie zdarzają się też znikome wpadki w sytuacjach, gdzie zawodnik trochę nienaturalnie się zachowa lub niespodziewanie chrupnie framerate w najmniej odpowiednim momencie. Okropnie kuleją natomiast powtórki. I to nie z racji płynności animacji, bo tu praktycznie gra cały czas trzyma poziom, ale sposób ich przekazywania, który jest prawie beznadziejny. Są oczywiście ciekawe i dynamiczne ujęcia czy zbliżenia ale oponuję jednak za tym, aby oglądać pełne replaye i delektować się olimpiadą w której nie umknie mi najmniejszy choćby szczegół. 




Przed zakupem gry myślałem, że wszystkie wgrane konkurencje oblookamy na sensorze ruchu. W praktyce trochę się zawiodłem. Kilkanaście dyscyplin podłączonych do Kinecta ma jednak w sobie pozytywny zastrzyk słodziutkiego nektaru. Głównie wspomniałem o tych rywalizacjach, które szczególnie trafiły w moje gusta. Szkoda, że producenci nie pomyślą, aby dajmy na to wdrożyć do swojego dzieła bonus w postaci pogrania w pierwsze igrzyska lub zasmakować retro olimpiad. Dywagujemy, że na przykład cztery lata to wystarczający okres czasu aby dopieścić podobnego typu produkcję, okrasić większą licencją i zaimplementować wiele nowych, bardziej ambitnych rozwiązań jak również wymodelować wszystkie dyscypliny! No co, przecież spokojnie byłoby to do skonstruowania. Mogła by wkraść się jedynie dawka nudy, tak jak w przypadku implementacji pływania w kilku stylach, ale przy przemyślanych i zróżnicowanych rozwiązaniach, niekoniecznie. Być może na dzień dzisiejszy po prostu nie da się zaprojektować nic sensowniejszego lub autorzy zwyczajnie nie mają oryginalniejszych pomysłów. Czekamy zatem na wersję nextgenowe!

Bul bul...


Zainteresowani, którzy nigdy nie posmakowali oficjalnej olimpiady będą dodatnio naładowani i nie oderwą się od ekranu! Przypuszczam, że wielu odbiorców lub osób postronnych z pewnością tradycyjnie się skrzywi, że jakby nie było ten komercyjny kod, nie posiada w zasadzie żadnych atutów, aby zainteresować się jego sportowym mechanizmem, o kupnie już nawet nie wspominając. Szczerze powiem, że drażni mnie takie podejście do sprawy, bo gra mimo, iż emanuje poniekąd utartymi od lat olimpijskimi schematami i wybitnym dziełem na pewno nie jest, to posiada w sobie mega pozytywny, sportowy pierwiastek, który chociaż na czas kiedy czuć jeszcze w powietrzu atmosferę globalnej imprezy, powinni skonsumować wirtualni, sportowi fanatycy. Jednym z nich, właśnie jestem ja ale niewtajemniczeni sportowo i tak tego nie zrozumieją. Tak czy inaczej po co radykalnie zmieniać coś, co szmat czasu funkcjonuje tak jak należy. Poza tym ten unikalny, co czteroletni klimat!

Startujemy czy nie?
Jeśli ktoś przechodzi obok sportowych tytułów obojętnie to niech o London 2012 The Official Game zapomni. Jeżeli ogrywacie topowe produkcje, które pękają w szwach od napakowanych maksymalnie ocen recenzentów, to też lepiej przy nich pozostańcie. 

Solowe wojaże po teksturowanych, brytyjskich arenach to rzetelna przygoda z olimpijską otoczką ale dopiero zabawa w multi z kumplami, dosłownie zdemolowała mi pokój! Niektóre dyscypliny wymagają oczywiście podziału ekranu na maksymalnie 4 części. Jedynym nieporozumieniem w party z kolegami jest brak możliwości rozegrania całego turnieju za jednym zamachem - tak jak realizujemy to w singlu.

Jeśli z zainteresowaniem przełączalibyście kanały, pomiędzy cyfrowym stadionem olimpijskim a transmisjami telewizyjnymi, to ta wirtualna impreza zdecydowanie jest dla Was! Meta.

Mateusz-Suker-Wątroba

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz