wtorek, 24 stycznia 2017

DOM STRACHÓW CZYLI PIERWSZE WRAŻENIA Z NOWEGO RESIDENT EVIL VII / PS4 [ViDEO]



   Jest po północy i właśnie dzisiaj - 24 stycznia - oficjalna premiera nowego horroru od japońskiej korporacji Capcom. Firma z Osaki w latach 90 - tych stworzyła kapitalną grę komputerową, bazując poniekąd na filmowej produkcji pod tytułem "Noc żywych trupów". Nie licząc tak zwanych spin offów czyli wypuszczanych na rynek różnych odsłon gry, bazujących na wątkach z uniwersum serii Resident Evil ale nie będącymi jego pełnoprawnymi i kolejnymi częściami, właśnie doczekaliśmy się siódmej odsłony tego kultowego już horroru. 

   Cofnijmy trochę zegary i kalendarzowe kartki. Rok 1996 zszokował świat gier video i dla miłośników serii Resident Evil pozostanie już na zawsze wyryty w pamięci jako najwspanialsza produkcja na Ziemi. Wtedy miała bowiem miejsce premiera pierwszego Residenta, który momentalnie został okrzyknięty grą roku 
i platynowymi zgłoskami zapisał się w branży elektronicznej rozrywki!!! 


   Kolejne części horrou, które zaoferował klientom Capcom, były równie fantastyczne!!! Jednak potem gdzieś zatracił się nieprawdopodobny klimat horroru a mechanika gry skierowała celownik w stronę strzelanki 
z domieszką grozy a przecież pierwotnie nie o to chodziło w serii. Horror umarł na kilka długich lat ale po odpaleniu siódemki chyba narodził się na nowo!!!

   Dorwaliśmy Resident Evil 7 jeszcze przed premierą i od kilku dni chodzimy po pełnym tajemnic, drewnianym domostwie, ulokowanym w Luizjanie, gdzieś w środku zapomnianego lasu. Tego miejsca praktycznie nikt już nie odwiedza a ludzie znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Służby porządkowe również nie radzą sobie z tą niezrozumiałą sytuacją. Czyli zaczyna się naprawdę mocno i enigmatycznie jak na serię przystało. 


   Nie posiadamy jeszcze gogli Virtual Reality a odpalając RE 7 byłem solidnie zaniepokojony o nową mechanikę i konstrukcję gry. Widok z pierwszej osoby to w zasadzie innowacyjny zabieg w serii ale jednak pierońsko dobrze sprawdza się w praktyce!!!  Moje obawy o ten system sterowania zostały rozwiane już po pierwszym włączeniu Residenta. Ten widok z oczu głównego bohatera, mimo iż niewiele ma wspólnego 
z serią, sprawdza się fantastycznie i może to jest trafiony w dziesiątkę kierunek, który obrali twórcy na kolejne lata? Od samego początku czuć, że powraca niesamowity klimat pierwszych części RE  i to jest właśnie chyba taka zmiana jakiej potrzebowała seria. Mamy przez to wrażenie jakby z każdej strony czyhało na nas kolosalne niebezpieczeństwo!!! Chodzimy, uciekamy, szukamy potrzebnych akcesoriów do podręcznego ekwipunku. Eksplorujemy piwnice i strychy wśród złowrogiej ciszy. Czasami coś stuka i puka, jakby non stop ktoś w pobliżu był...a jednak pusto...i ten ciągły, CHOLERNIE KOCHANY przez nas w Rezydencji LĘK !!!!! 

  Szczerze to nie bardzo wierzyłem w ten tytuł bo twórcy lata temu nadszarpnęli moje zaufanie. Capcom po latach stagnacji chyba jednak wstaje z kolan i Japończycy pokazują światu, że nadal potrafią stworzyć horror przez duże "Ha"!!! Po kilku chwilach spędzonych z padem w dłoniach mamy wrażenie, że powróciło to czego tak bardzo nam brakowało czyli grania z furą niepewności, zaszczucia i konkretnych CIARÓW NA PLECACH!!! 



   Podobnie jak w 1996 roku, tak i teraz, eksplorowanie opuszczonego, gigantycznego domostwa i paniczny, NIEOKIEŁZNANY STRACH to jest właśnie MOC tego tytułu!!! Po dwudziestu latach historia zatacza chyba koło, ponieważ tak jak przed laty, tak i teraz, STRACH ZNÓW MA WIELKIE OCZY !!!!!

                                        MATEUSZ - SUKER - WĄTROBA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz