sobota, 7 lutego 2015

Zakurzone Studio 6 - "Tennis"


W ten weekend w Arena Kraków, krzyżują tenisowe rakiety siostry Radwańskie z gwiazdami rosyjskiego tenisa ziemnego. Do Krakowa przyjechała Swietłana Kuzniecowa oraz gwiazda światowego formatu - Maria Szarapowa!!! Ten weekendowy pojedynek, skłonił mnie do wielu refleksji. Efektem tych przemyśleń jest dzisiejszy kącik retro gdzie zdmuchuję sporą warstwę kurzu, który zdążył przez ponad trzydzieści lat, osiąść na jednej z leciwych już produkcji studia Activision.

Opisywany tytuł, święcił triumfy jeszcze przed tym jak na kortach szalała i łamała rakiety Steffi Graf a naszej ukochanej Radwańskiej nie było jeszcze na świecie. Na początku lat 80-tych, mogliśmy wcielić się mentalnie właśnie w skórę niemieckiej tenisistki, która swoją grą, podbiła naszą planetę i stała się ikoną, dającą inspirację aby stanąć z kumplami po obu stronach wirtualnej siatki!

Skrzyknęliśmy się z kolegą na popołudniową sesję przed telewizorem. Jego Atari 2600 było swego czasu głównym wyznacznikiem naszego planu dnia i zagospodarowania wolnych chwil. Osobiście posiadałem 
w domu, jedynie dwa odbiorniki z czarno-białym obrazem dlatego wizyta u znajomego, dawała mi dodatkową satysfakcję, ogarnięcia zabawy w kolorach.

Do miejsca zamieszkania kolegi, dzieliła mnie niewielka odległość. Przeskoczyłem przez płot, następnie spacer przez polną drogę i sad w którym do dnia dzisiejszego stoi olbrzymia stodoła i po zaledwie kilku minutach, zameldowałem się pod drzwiami jego domu.


Przysłonięte pokojowe okna i dochodzące z wewnątrz śmiechy, świadczyły o tym, że cyfrowe potyczki, rozgorzały już na dobre. Po wpadnięciu do środka po raz pierwszy moim oczom, ukazał się wirtualny skrawek ziemnego kortu, przypominający poniekąd swój prawdziwy wzorzec. Tak, przypominający, bowiem w nierealistycznej formie, obsadzonej w zapisanym kodzie, brakowało kilku niezwykle istotnych obszarów, wyznaczających pole serwu! Produkcja była tak maksymalnie „ODJECHANA”, że wtedy nikt się nad ubytkami boiska nie zastanawiał i nie dywagował a najlepszym tego dowodem jest fakt, że osobiście dopiero podczas pisania dla Was tej porcji tekstu zauważyłem, że wirtualny kort, faktycznie pozbawiony jest istotnych, boiskowych linii. 

Kuzyn mojego kumpla, siedział na wersalce, raz po raz odwracając się szeroko uśmiechnięty, dogadując żartobliwie mojemu koledze i kierował w jego stronę porcję słów, mających na celu wyprowadzenie go 
z równowagi. Taka sytuacja miała miejsce dlatego, ponieważ kuzyn jak mogłoby się wydawać, wyjątkowo szybko i efektywnie, opanował sztukę władania tenisową rakietą. Kolega dostawał takie lanie, że aż trudno było w to uwierzyć, zważywszy na fakt, że oboje znali kod Activision, zaledwie od kilku chwil. 


Wspaniała gra o wiele starszego kuzyna nie dawała mi spokoju. Wyjątkowo wytężona uwaga, pozwoliła niespodziewanie szybko wykonać analizę i znaleźć odpowiedź na tak zwany jego „złoty środek”. Nagle dostrzegłem, że kuzyn poniekąd zasłania kontroler ciałem i wykonuje kombinacje, zupełnie odbiegające od jego boiskowych poczynań. Ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu, okazało się, że podczas tenisowych batalii, używał ostatecznie mało skomplikowanego podstępu, polegającego na tym, że załączając każdy kolejny mecz był nad wyraz rozmowny i poprzez takie zachowanie, naszej uwadze umykał fakt, mierzenia się z zaprawionym w tenisowych bojach, zawodnikiem sterowanym przez komputer, którym rzekomo kierował kuzyn! W całym tym tenisowym zamieszaniu, nie zauważyliśmy po prostu momentu ustawień 
w menu głównym czyli niezałączonej sesji multiplayer. Potem towarzyszyła nam kupa śmiechu, powiązana 
z wykurzeniem z pokoju, wirtualnego oszusta, hehe.

W końcu przyszła kolej na mnie, aby zasmakować tenisowego szaleństwa. Od momentu pierwszych uderzeń piłeczki od razu wiedziałem, że to jest produkcja o jakiej marzyłem! Punkty naliczane były jak 
w tradycyjnej i zarazem prawdziwej odmianie tej dyscypliny sportu, które przybierały kolor ubioru zawodnika. Zabarwiona najczęściej na odcień zieleni lokacja, imitująca tenisowy obiekt sugerowała, że rywalizowaliśmy na kortach trawiastych. Osobiście rzadko, ale miałem także do czynienia ze środowiskiem ukazanym w innym kolorze, który świadczył o twardszej nawierzchni betonowej.


Efektywny serw, wymagał obrania odpowiedniego kąta uderzenia piłki!

Jak wspominałem we wcześniejszym fragmencie artykułu, na boisku nie było rozrysowanych obszarów odpowiedzialnych za wyznaczenie granicy dopuszczającej efektywny serw. Jednak podczas jego wykonywania, odnosiło się mimo wszystko wrażenie, że faktycznie mamy do czynienia z bliskiemu realizmowi, wprowadzeniu piłki do gry. Linie końcowe, oznaczone były grubą, białą linią, natomiast boki boiska były mocno ząbkowane i zabarwione na kolor, aktualnie narzuconego trykotu przez zawodnika.

Dzisiaj, przyglądając się technice wykonywania serwu, odbierzemy to trochę komicznie. Piłka odbija się sama od podłoża, czekając na naszą inwencję. Wybranie kąta serwu, oczywiście miało bardzo duże znaczenie. Jeżeli dobrze się przyjrzycie zamieszczonym materiałom video to zobaczycie, że zawodnicy najczęściej wcale nie dotykali piłeczki rakietą!


Animacja, co niezwykle istotne, śmigała należycie bez drażniących spowolnień i głównie dzięki temu atutowi, zabawa miała podstawy do tego, żeby solidnie złapać w swoje sidła. „Poząbkowani” tenisiści, również poruszali się płynnie jak na zawodowców przystało. Ich wizualizacja, przypomina poniekąd zawodników pokroju Tomasza Golloba w motorowych kaskach ale dawno temu chyba raczej nikt nie byłby w stanie skojarzyć tych dwóch zgoła odmiennych dyscyplin, hehe. Powinowactwo do sprytnie władających patelniami kucharzy, również obecnie nie odbiegało by zbytnio od tego co prezentuje dziś sportowy kod od ekipy Activision.

Odbijany zlepek pikseli, rzucał nawet na powierzchnię cień. Było to o tyle trafne posunięcie ze strony twórców, ale nie ze względu na sam efekt rzucanej na kort poświaty, tylko niezwykle istotnego zabiegu, pomagającego okiełznać lecący obiekt, który często przy mocniejszym uderzeniu, umykał naszej uwadze.

Starcia przy samej siatce, niesamowicie podnosiły aspekt grywalności!!!

Przez środek rozciągała się taśma, żywo przypominająca rozwinięty papier toaletowy, haha. Dobre i to, bo przynajmniej piłeczka przez nią nie przeleci, dając koniec spornym do roztrząsania kwestiom. Wyjątkowo lubię czasami realnie odwiedzić kort i osobiście nie raz zdarzyło mi się grać w ziemną odmianę tenisa przy rozłożonej siatce do siatkówki. Kłótni w aspekcie przelatywania piłki bądź nie, końca nie było!

Meritum rozgrywki, oscylowało przede wszystkim na obraniu odpowiedniego kąta uderzenia piłki. To był sens całej zabawy. Przy skutecznym jej odbiciu i jednoczesnym zachowaniu właściwego nachylenia (odległości rakiety od piłki), trajektoria lotu palanta była najczęściej na tyle skuteczna, że nieoczekiwanie pozbawiała przeciwnika punktowej zdobyczy. Całej rozgrywce towarzyszyły miłe dla ucha dźwięki, oznajmiające trafne odbicia lub punkt.

W opisywaną produkcję szarpało się niezwykle przyjemnie, bez wybitnego konstruowania akcji 
i zbędnego kombinowania z racji tego, że tenisiści sami odbijali palanta i obracali tenisową rakietą. Wystarczyło jedynie sprytnie dojść do lecącego kawałka materiału a płynące doznania z telewizyjnego ekranu to rzeka miodem płynąca!

 
Wyobraźcie sobie również, że w grze Tennis, dzierżyliśmy w dłoniach rakietę bez jakiegokolwiek naciągu! Piłeczka, notabene w kształcie ruchomego podłoża, mimo tak banalnych rozwiązań, odbijała się od „niczego”, tworząc KAWAŁ WIRTUALNEJ, sportowej historii!!!!!

Tennis z 1981 roku od Activision, na platformę Atari 2600, był w tamtym okresie i dla mnie przez wiele następnych lat, jak lecąca torpeda w postaci serwisowego ASA!!!!! Tytuł w który zagrywaliśmy się 
z kumplami jak opętani, którzy przez kilka miesięcy, żyli w nieświadomości istnienia innych, cyfrowych przestrzeni!



                                                                                                                         Mateusz-Suker-Wątroba 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz