w jej dziewiczej i zarazem kolekcjonerskiej odsłonie? Przed Wami zatem rozpakowana edycja limitowana pierwszej części Dead Island w całej okazałości!
Tematyka „nieumarlaków” fascynuje mnie już od zamierzchłych czasów pierwszego Residenta. Z racji przystępnej ceny, pokusiłem się już szmat czasu wstecz o pierwszą w życiu edycję kolekcjonerską i chciałem podzielić się z Wami spostrzeżeniami na temat „dopasionej” wersji gry, oceniając dostępne w pudełku elementy miarą szkolną.
Co zatem oferuje edycja kolekcjonerska Dead Island?
- Koszulka polo (rozmiar L) z kołnierzykiem koloru białego z logo Dead Island z naprawdę dobrego materiału. Produkt godny polecenia. Ocena 6/6
- Mała torba na ramię z zapięciami na rzepy. Solidnie wykonana z kilkoma kieszonkami i widniejącym logo gry w jasno brązowym kolorze, również bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Co prawda zmieści się do niej niewiele i właśnie jej gabaryty mogą nie spełnić oczekiwań bardziej wymagających odbiorców ale de facto założenie było proste: torba-chlebak na podręczne akcesoria, pozwalające przetrwać na wyspie w razie zagrożenia. Ocena +5/6
- Czarna latarka (oczywiście bez baterii gratis), dość sporych rozmiarów, wkomponowuje się „klimatycznie” w cały zestaw. Jednak brak jakiegokolwiek znacznika świadczącego o tym, że jest ona z zestawu kolekcjonerskiego nie daje do końca satysfakcji. Tego typu latarek na targach i bazarach jest całe mnóstwo i pochwalić się przed kumplami, że posiadamy lampkę z kolekcji nie będzie nam dane. Ocena 5/6
- Podobną opinię można wystawić w przypadku gadżetu w postaci scyzoryka wielofunkcyjnego. Nożyk wręcz idealnie pasuje do całego ekwipunku. Można nawet wysunąć stwierdzenie, że nie mogło go tu zabraknąć. Mimo iż jest porządnie wykonany to nie posiada jakiegokolwiek śladu kolekcjonerskiego ostrza. Ocena 5/6
- Bardzo przydatnym dodatkiem, którym będziemy posługiwać się na co dzień, wydaje się być smycz w idealnej stylistyce czarno-czerwonej. U mnie akurat pasuje do samochodowych kluczyków. Ocena 6/6
- Biorąc pod uwagę uniwersum produkcji Techlandu, mini apteczka medyczna z medykamentami (można było tam wsadzić ciekawsze akcesoria), nie powinna nikogo dziwić. Zapinana na zamek w kolorze czerwonym i ciekawe wykonana, pozwoliła mi na codzienne używanie jej jako portfela! Ocena 5/6
- Świetliki ratunkowe to pomysłowy patent. Interesująco wykonane pasują do całości (mój po dłuższym czasie zmienił kolor z żółtego na jasny pomarańcz…) Ocena 4/6
- Lornetka z małym zoomem i regulacją rozstawu oczu to kolejny przedmiot znajdujący się w ekwipunku. Staranność jej wykonania jest na tyle dobra, że raczej nie ma się do czego przyczepić. W moim przekonaniu to taka typowa odpustowa zabawka w dobrym tego słowa znaczeniu. Niestety z racji braku elementu świadczącego o kolekcjonerskim egzemplarzu, wystawiam trochę niższą ocenę. Ocena 5/6
- Podczas planowania przejażdżki rowerowej nie zapomnijcie zabrać ze sobą szarego bidonu Dead Island. Nie mam pytań. Ocena 6/6
- Cztery w jednym, czyli termometr, kompas, szkło powiększające i gwizdek funkcjonują poprawnie. Naprawdę bardzo interesujące rozwiązanie i w miarę solidne wykonanie. Do wystawienia maksymalnej oceny brakuje jednak znowu logo, świadczącego o pochodzeniu z „dopakowanej” wersji gry. Ocena 5/6
- Dwustronny plakat z odpowiednią sceną to może standardowe i mało oryginalne rozwiązanie ale nie zaszkodzi wejść w jego posiadanie. Ocena 5/6
- Za sam pomysł zrobienia zawieszki na drzwi należy się duży plus i w zasadzie ciężko temu komponentowi wystawić jakąkolwiek notę. Ocena +4/6
- Do płytki z soundtrackiem i płytki z dodatkami (np. zdjęcia z gry), również trudno się ustosunkować. Ogólnie rzecz ujmując, uzupełnienie w ich postaci oceniam pozytywnie. Ocena 5/6
- Kwestia czerwonego pudła do którego powrzucano te wszystkie gadżety to sprawa raczej mało istotna ale tekturowe opakowanie prezentuje się dość gustownie. Ocena 5/6
- Bonusy składające się z DLC z dodatkową mapą i broniami (m.in. „Rozpruwacz” czy specjalna bomba), są przeważnie wkalkulowane w tego typu wydanie. Zagrajcie i oceńcie sami, hehe.

Podsumowanie
Płytka
z grą najlepiej prezentowałaby się w metalowym pudełku. Opakowanie w
którym znajduje się wszystko przedstawia się dość przyzwoicie. W mojej
opinii uważam, że pozostaje pewien mały niedosyt. I nie chodzi tutaj o
materiał i wykonanie poszczególnych przedmiotów tylko brak logo gry na
niektórych elementach. Mimo tego stwierdzam, że zawartość edycji
kolekcjonerskiej Dead Island bez dwóch zdań warta była pod koniec 2011 roku swojej ceny (ok.
280zł). Teraz zapewne wyrwać ją można dużo taniej, głównie ze względu na dostępną kolekcjonerkę jej kontynuacji ale zdobycie dzisiaj limitowanej jedynki będzie być może trudniejsze. Ostatecznie to śmiało pędźcie do sklepu i ruszajcie na Banoi!
Mateusz-Suker-Wątroba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz